Świadectwa

ZAPROSZENIE

Formularz kontaktowy:

SPIS TREŚCI

SESJA ZIMOWA KATOWICE-BOGUCICE 2014

Filmy

YouTube

Świadectwa

Mam na imię Ines i mam 26 lat. W styczniu wraz z mężem brałam udział w sesji charyzmatycznej w Bogucicach. Byłam tam niestety tylko dwa dni, ale i tak był to dla mnie niesamowity czas.
Będąc tam miałam wrażenie, jakby każde słowo kierowane było tylko w moją stronę (pewnie współuczestnicy czuli to samo). Piękne jest to, jak Wszechmogący każdego z nas traktuje indywidualnie i daje nam to odczuć. Piękne jest to, jak wychowuje nas każdego dnia, wystarczy tylko otworzyć Mu swoje serce, a łaski poleją się jak lawina.
Mogłabym napisać o wielu łaskach, którymi Pan obdarował mnie w przeciągu tych dwóch dni, ale pozwólcie, że skupię się na pięknych słowach, które wypowiedział do mnie Ks. Tadeusz.
Podczas adoracji Najświętszego Sakramentu zapragnęłam pójść na sam tył salek. Poczułam pragnienie odizolowania się po to, żeby móc się skupić, żebym mogła wpatrywać się z dala w naszego Miłosiernego i zjednoczyć się z Nim. Jak tylko wstałam i skierowałam się do tyłu, szybko okazało się, że nie będę tam sama ponieważ siedzieli tam Księża. Nie miałam pojęcia, co z sobą zrobić, nie potrafiłam zaleźć sobie miejsca, stanęłam przed Księżmi, ale miałam wyrzuty, że zasłaniam im naszego Pana. Wtedy Ks. Tadeusz powiedział - "Jeśli Go kochasz, jesteś przeźroczysta". Te słowa poruszyły moje serce, a to dlatego, że mniej więcej dwa tygodnie przed sesją mój spowiednik modlił się za mnie (ze mną) abym stała się przeźroczysta jak kryształ, aby we mnie widoczny był tylko Jezus. Bardzo pragnęłam być prześroczysta, pragnęłam dążyć do tego, ale do końca nie wiedziałam jak. Pan Jezus przez Ks. Tadeusza powiedział mi, jak to osiągać, po prostu przez MIŁOŚĆ DO CHRYSTUSA --- PO PROSTU . Wystarczy prawdziwie pokochać Jezusa .
Dziękuje wszystkim za wspólnie spędzony czas który zbliżył nas do życia wiecznego w mocy Pana naszego .
Ines

Jestem szczęśliwa, że kolejny raz mogłam  uczestniczyć w charyzmatycznej Sesji Odnowy w Duchu Świętym.
Już podczas pierwszej konferencji niesamowicie umocowała się w moim sercu  wypowiedź księdza Mariusza Mika o znaku  Krzyża, który codziennie na sobie kreślimy. Krzyż oczywisty znak chrześcijanina. Usłyszane tam nie po raz pierwszy słowa, zostały jednak  po raz pierwszy prze ze mnie zrozumiane, olśniły mnie.
W Krzyżu - tajemnica Trójcy Świętej. Znak Krzyża jest najkrótszą modlitwą. Ważną modlitwą. Kreślimy na sobie znak krzyża, czy zawsze z należytą pobożnością, może nieraz w pośpiechu, może nieraz bezmyślnie,  może nieraz bardziej skrycie a może nawet i rezygnujemy  z tego znaku znajdując się w miejscu publicznym.
Gdy mijam świątynie, stawiam znak krzyża  na sobie, pozdrawiam Boga, daję świadectwo wiary, modlę się najkrócej: W Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.
Z radością Cię pozdrawiam,Boże mój. Amen.
Joanna

Niech będzie Bóg uwielbiony w Tobie, który teraz czytasz!
Jestem siostrą ze Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia św. Karola Boromeusza. Na spotkaniu Odnowy w Duchu Świętym dowiedziałam się, że są organizowane jakieś rekolekcje. Nie brałam ich pod uwagę, ale na modlitwie coś mnie tchnęło i nie dawało spokoju, by zapytać s. Przełożonej, całkowicie zawierzając Bogu - jeśli On chce bym była, to będę. Nawet nie wiedziałam jaki temat, bo się tym nie interesowałam. Dopiero po zgodzie s. Przełożonej dowiedziałam się, że to będzie sesja charyzmatyczna o Duchu Świętym, a to był temat bardzo ważny dla mnie i wiedziałam, że to jest całkowicie Jego dzieło, Jego plan.
Na sesji zrozumiałam, że mam podzielić się w grupie swoim dwudziestoparoletnim doświadczeniem życia wspólnotowego. Na sesji też doświadczyłam wspólnoty. Zrozumiałam, że nie trzeba się bać charyzmatów i ich konsekwencji, że są potrzebne do służby, posługi. Doświadczyłam też daru uśmiechu pełnego wdzięczności, miłości. "Autentyczna radość to obecność Boga w nas". Tak mówił bł. Ks. Jerzy Popiełuszko. Zrozumiałam jak ważne jest świadectwo życia, ale też mówione czy pisane. Autentyczność. Jak ważne jest by dawać siebie i z siebie, a Bóg stokrotnie wynagrodzi. W sobotę gdy chodziliśmy po ulicach nie miałam odwagi by coś z siebie dać oprócz wspólnego spaceru, ale byłam bardzo zbudowana moją współsiostrą, która z wielkim zaangażowaniem i gorliwością zapraszała na Mszę Świętą z modlitwą o uzdrowienie duszy i ciała. Natomiast w niedzielę pierwsza rozdałam zaproszenia, które miałam. Bóg jest cudowny . To co wydawało się niemożliwe staje się możliwe. Nie wierzę w przypadki tylko w Boga i Jego plan . Jedynym moim rozczarowaniem na sesji było to, że za mało modliliśmy się za osoby konsekrowane. Żyjemy w jednym Kościele i tak jak Wy - Ludzie Odnowy - potrzebujecie nas siostry, braci, dziewice konsekrowane, tak my potrzebujemy Was, Waszej duchowości, Waszej modlitwy, czasem Waszej determinacji, odwagi, świadectwa, a nawet ośmielę się powiedzieć pewnego rodzaju "zawstydzenia". Potrzebujemy siebie nawzajem nie dla wzajemnej adoracji lecz na CHWAŁĘ BOGA i JEGO ZWYCIĘSTWA. Proszę pamiętajcie też o nas osobach konsekrowanych i o modlitwie o nowe powołania.
Oblubienico Ducha Świętego, módl się za nami.
Dziękuję za wspólną modlitwę .
s. M. Małgorzata SCB

Podczas tegorocznej sesji charyzmatycznej Pan Jezus mocno dotknął mego serca. Poruszane podczas konferencji i pracy w grupach tematy były jakby dla mnie przygotowane.
Od pewnego czasu walczyłam z uczuciem doznanej krzywdy. Modliłam się za osoby, które uważałam, że bardzo mnie upokorzyły, jednak nawet długa , kilkudziesięciodniowa nowenna w tej intencji nie przyniosła rezultatu. Wciąż odczuwałam wrogość, agresję, gniew i poniżenie.
Dopiero przytoczona przez ks. rekolekcjonistę konkretna opowieść o kobiecie, która w niesamowity sposób zachowała się wobec morderców jej męża i syna, w sposób święty i na wskroś chrześcijański, zawstydziła mnie w mej małostkowości. Skoro ona mogła wybaczyć potworną krzywdę, to ja mogę znieść to upokorzenie.
Pomogło mi też dzielenie się w grupach, które jest poufne, więc mogę tylko powiedzieć, że pierwszy raz popłynęły mi palące łzy w takiej sytuacji, wcześniej bez zmrużenia oka opowiadałam o swym nawróceniu. Te łzy wypłynęły z niezagojonej rany, która zaczyna zdrowieć.
Dopełnieniem stała się spowiedź święta, gdy otrzymałam jasne wskazówki jak przebaczyć do końca.
Pierwszy raz doznałam też fizycznego uzdrowienia. Na tydzień lub dwa przed rekolekcjami odczuwałam przykre, bolesne zmiany na podniebieniu i w dziąsłach. W trakcie rekolekcji wszystko ustąpiło.
Za wszystko niech będzie chwała Panu.
Magdalena

Na rekolekcjach urzekła mnie opowieść o niezwykłej kobiecie - Pani Mieczysławie Faryniak z Dursztyna. Pani Mieczysława nawiązała bardzo osobistą relację z Bogiem, następnie podjęła konkretne decyzje, rozeznała i wypełniła swoje życiowe powołanie. Odkryła swoją własną drogę do Boga po prostu służąc z miłością innym ludziom, odgadując ich pragnienia, tęsknoty i życiowe potrzeby. W napotkanych osobach spotykała samego Boga i służyła Mu z miłością. Przez tak zwyczajne działanie jak gotowanie obiadów, pieczenie chleba i karmienie głodnych, przez słuchanie ludzi i towarzyszenie im w życiu, modlitwę i uwielbienie Boga - codziennie żyła w Bożej obecności. Myślę, że to jest droga, którą warto pójść, bo na tej drodze spotkamy Jezusa.
Powierzam orędownictwu tej świętej mistyczki nasze GRUPY ODNOWY w DUCHU Świętym prosząc o potrzebne narzędzia (charyzmaty) do wypełnienia naszego powołania.
Ula Polczyk, grupa PRZEBUDZENIE, Katowice

Zastanawiając się nad przebytymi rekolekcjami w Bogucicach do głowy przychodzą mi trzy rzeczy, może nie bezpośrednio związane z tematem rekolekcji, ale mające bliskie powiązanie.
Po pierwsze z księdzem prowadzącym rekolekcje przyjechał chłopak, który opowiedział nam świadectwo na temat swojej relacji z Bogiem. Po jego wyglądzie oraz wygłoszonym świadectwie bardzo szybko stwierdziłem, że nie wiem, po co on tam przyjechał, w jego świadectwie niebyło nic szokującego, nic takiego, co mogłoby rzucić człowieka na kolana. Dopiero wieczorem podczas modlitwy przekonałem się, jak bardzo się myliłem i dlaczego jest on tam z nami. Po prostu zaczął prowadzić modlitwę, jego słowa płynące prosto z serca oraz łatwość modlitwy pokazały mi, jak nie powinienem szufladkować ludzi po pierwszym wrażeniu, wtedy też poczułem pragnienie, by modlić się i być tak blisko Boga jak ten chłopak.
Po drugie moje odczucie po spotkaniu się z całą wspólnotą było bardzo chłodne, nie czułem się tam dobrze. Jednym z czynników, przez które miałem takie odczucie, była średnia wieku ludzi, którzy tam byli. Lecz z biegiem czasu dzięki poczuciu wspólnoty, ciepłu ludzi tam przebywających oraz wspólnej modlitwie i spotkaniom w małych grupach moje odczucia całkowicie się zmieniły. Do takiego stopnia, że pod koniec mojego ostatniego dnia na rekolekcjach czułem niedosyt i smutek, że to już jest koniec.
Po trzecie w trakcie rekolekcji wychodziliśmy na miasto z ulotkami w celu zaproszenia ludzi na Mszę, która odbyła się w poniedziałek. Podczas tych wyjść bardzo zaimponowała mi moja żona, która bez skrępowania podchodziła do obcych ludzi, zapraszała ich i nie zrażała się niepowodzeniami, a do mnie dotarło, jak ciężko jest mi się przyznać do Boga przed innymi ludźmi. W pierwszym dniu w ogóle nie miałem odwagi podejść do kogoś, dopiero na drugi dzień z wielkim trudem się przełamałem.
Podsumowując te rekolekcje dziękuję Bogu za ten czas, że mogłem go przeżyć razem z żoną oraz wspólnotą, za to że pan Bóg pokazał mi moje słabości oraz to, ile jeszcze pracy jest przede mną. Dziękuję również za pokazanie dlaczego tak ważna jest wspólnota, oraz że dzięki temu zachęcił mnie do aktywniejszego włączenia się w wspólnotę Odnowy w Duchu Świętym.
Tomek

Na te rekolekcje pojechałam jako osoba chora, przygotowująca się do operacji. Nie wiedziałam, czy u współuczestniczących w tych rekolekcjach znajdę wyrozumiałość dla uciążliwości związanych z moją chorobą. Nie byłam pewna, czy mogę liczyć na zrozumienie i pomoc z ich strony, ale postanowiłam zostać i całkowicie zaufać Bogu, zdając się na Jego łaskę.
Przez cały pierwszy dzień rekolekcji modliłam się o wyrozumiałość organizatorów i współuczestników tych rekolekcji, abym nadal mogła brać w nich udział. Wieczorem tego samego dnia okazało się, że Pan Bóg mnie wysłuchał, ponieważ nikt z organizatorów nie wymagał ode mnie czegoś, czego nie byłabym w stanie spełnić.
Cieszę się, że przez całe te rekolekcje mogłam kochać i być kochana.
Poznałam też inne osoby jeszcze bardziej chore niż ja, które uczyły mnie zachowania równowagi i pogody ducha w chorobie.
Cieszę się, że mogłam doświadczyć, że ani choroba, ani starość nie są przeszkodą, aby kochać i być kochanym przez ludzi.
Katarzyna